niedziela, 14 czerwca 2015

~24~

*Sean*
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czułem się rozerwany pomiędzy dwa światy. Zawsze miałem inny cel. Dziadek kierował mnie do Fewius, a ja nie wychylałem się po za jego horyzonty. Jednak wiedziałem, że to się na dłuższą metę nie będzie sprawdzało. Zwykle uczniowie przerastali swoich mistrzów. Ze mną też tak było, jestem o wiele skuteczniejszy od dziadka. Niestety, teraz kiedy nadarzyła się okazja nie wiedziałem czy się do tego nadaję.

-Sam nie wiem-powiedziałem w końcu ze zwątpieniem.
-To się dobrze zastanów, bo drugiej szansy nie będziesz miał-odpowiedziała Kate.
-Ale ja nie wiem czy się nadaję-dodałem po chwili. W sumie to była prawda.
-Sean, chyba sobie żartujesz. Powaliłeś mnie do tego dopóki nie użyłam wszystkich czterech
żywiołów nie byłam w stanie cię pokonać, chyba nikt nie był dla mnie tak dobrym przeciwnikiem jak ty-mimo to jej słowa nie do końca mnie przekonały.
-Niestety ja nadal stwierdzam, że się do tego nie nadaję.

Zostawałem przy swoim. Musiałem to wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie jestem z osób, które łatwo poddają się wpływom innych ludzi, ale Kate była przekonująca. Miała to coś w sobie, może to przez moc. Nie wiem nie jestem pewny, jednak potrafiła bratać ludzi. Była inna od dziewczyn, które poznałem przez całe swoje życie. Chociaż jest krótkie, a moje kontakty z płcią przeciwną są wyraźnie ograniczone. Jej propozycja daje mi w sumie ogrom możliwości do rozwijania swoich umiejętności. Gdy zaczniemy działać pełną parą zyskamy sławę, a ja wolę zostawać na uboczu i nie rzucać się w oczy. Patrząc z drugiej strony zawsze chciałem być bohaterem.

-Gdybym się zgodził czy mógłbym odejść, jeśli poczułbym, że sytuacja mnie przerasta.... Czy w każdej chwili mogę odejść?
-Oczywiście, że tak. Ja nikogo nie trzymam na siłę.  Nie jestem Łowcą, tylko Wszechmogącą. Każdy kto dołącza do mnie jest ze mną ze swojej woli, jednak jedna zasada jest taka sama. Odnośnie bycia wiernym, nie przepuszczę zdrady i spalę twoje życie na wszystkich mostach-odpowiedziała z nie okiełznaną determinacją.
-To się rozumie samo przez się-odpowiedziałem szybko. Po czym zapadła krępująca cisza, którą po dłuższym czasie przerwała.
-No więc?
-Wchodzę w to-powiedziałem, zaskakując sam siebie.

*Kate*

Wreszcie mi się udało zdobyć kolejnego maga, jednak nie cieszę się na zapas, bo może odejść za kilka dni. Teraz czas zająć się Eli. Jak ja się cieszę, że jej nic poważnego się nie stało. Szybko wybiegłam z sali i skierowałam się do pokoju, który wskazał mi Maurycy. Siedziała na łóżku z miną skazańca. To było do niej nie podobne zwykle była radosna, ale po tym co przeszła to w sumie się jej nie dziwię.

-Jak się czujesz?-spytałam siadając na skraju łóżka.
-Trzymam się, ale ciągle odczuwam to wszystko....-głos jej się łamał, a po chwili rzuciła mi się w
ramiona-Kate nie wydałam cię, chociaż miałam chwile załamania. Oni zostawili na mnie ślad, który pozostanie we mnie do końca życia. Te tortury były straszne-to było jej ostatnie zdanie, po nim był już tylko potok łez.
-Ćsiii.... Już dobrze, nie pozwolę żeby ktoś jeszcze kiedykolwiek cię skrzywdził-dodałam gładząc ją po włosach. Chwilę później oderwała się od de mnie. Widać, że jej ulżyło.
-A ty co robiłaś podczas mojej nieobecności?
-Odkrywałam sekrety babci. Dowódca Maurycy, poznałaś go już?-skinęła głową-To mój dziadek.
-Jest tak samo uparty ja i ty.
-Wiem, do tego nadopiekuńczy. Niestety dziadków się nie wybiera. Mój ojciec na mnie poluje, chociaż nie jest magiem.
-A to szumowina-podsumowała.
-No, znalazłam kolejne pamiętniki babci. Dowiedziałam się jak poznała się z Maurycym. Odkryłam nowe możliwości mojej mocy, zyskałam wpływowych sojuszników w Krein, mianowicie najwyższą radną Ryley Hans i drugą najważniejszą kobietę Kristin River.
-Zalewasz?
-Nie.
-Serio? One są po naszej stronie. Tego się nie spodziewałam. Chyba długo się nie widziałyśmy, tyle nowych informacji.
-A to nie koniec. Moja babcia ma stary dworek, zwany Seris. Gdzie jest księga ze spisem wszystkich Magów i Łowców oraz przepowiadająca przyszłość studnia Felion. Do tego drużyna Wszechmogącej ma nowego członka Sean. Chcesz go poznać?-powiedziałam, ponieważ chciałam ją czymś zająć aby przynajmniej przestała myśleć o tyvh przykrych wydarzeń.
-Jasne-odpowiedziała bez zbędnego entuzjazmu. Poszła za mną korytarzem do tak zwanego męskiego działu. Miałam już pukać, ale on mnie uprzedził i otworzył drzwi. W sumie to mnie nie zdziwiło.
-Sean poznaj Eli panią ziemi. Pierwszą członkinie mojej drużyny.

Po wymienieniu formalności zaczęliśmy rozmawiać i poznawać nowego członka zespołu. Do czau kiedy nie zobaczyłam leżącego na szafce medalionu. Przypomniało mi się o medaliku i o książce, która znajdował się w moim pokoju i się kurzyła. Może czas ją otworzyć, ale przydało by się jakieś objaśnienie do tego... Wygląda jak książka, ale wcale nie musi nią być. Nie wiem czy chcę ją otwierać? Jeśli tego nie zrobię nie poznam odpowiedzi.

-Spotkajmy się za 5 minut w bibliotece. Już powinni wszyscy spać. Przypomniało mi się coś-powiedziałam zrywając się ze swojego miejsca i ruszając jak najszybciej do swojego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i popędziłam w stronę biblioteki. Dotarłam tam jeszcze przed nimi.
-Kate, o co chodzi?-zapytała Eli, wchodząc do wielkiego pomieszczenia.
-Podczas mojego pobytu tutaj znalazłam książkę, a ten medalik należał do mojej babci. Sądzę, że on jest kluczem do jej otwarcia-Jednak kiedy zbliżyłam trochę medalik, na okładce pojawił się dziwny znak-Co to?-zapytałam ze zdziwieniem. Nigdy takiego czegoś nie wiedziałam. Podobny był do starożytnego pisma, ale kompletnie nie wiedziałam co oznacza.
-Nie otwieraj tego-powiedział Sean, odciągając mi rękę.
-Dlaczego?
-Ponieważ nie wiemy co to jest, a tym bardziej co to oznacza. To może być niebezpieczne-miał rację i dobrze to wiedziałam, ale czułam się bezpiecznie. Babcia przecież nie mogła by mnie skrzywdzić.
-Poszukajmy czegoś o tym znaku coś musi tutaj być.

Każdy był w innym dziale i przeglądał książki o różniej nieznanej dla nas zawartości. Jednak znalezienie odpowiedniej graniczyło z cudem. W tej bibliotece były tysiące książek o różniej tematyce. Mijały godziny, a my nie mieliśmy żadnych, nawet najmniejszych rezultatów. Miałam już dość szukania. Chciałam po prostu to otworzyć. Po cichu podeszłam do tajemniczej książki i chwyciłam medalion, ale w ostatniej chwili powstrzymała mnie Eli.

-Co ty robisz?-krzyknęła.
-Otwieram to.
-A jak ci się coś stanie?-powiedziała.
-Nie dbam o to. Chcę wiedzieć co się kryje w tym zeszycie... czy czymkolwiek to jest.
-Ty tego nie zrobisz. Wszechmogąca się nie naraża. Daj mi ten medalion- kiedy przybliżyła wisiorek do książki pojawił się ten sam znak. Jednak kiedy klucz połączył się z dziurką stał się czerwony i odepchnął Eli o jakieś dwa metry. A na okładce pojawił się napis:

"Niegodnemu otwarcia moc zostanie zabrana"

Szybko spojrzałam się na Eli, która klęczała na ziemi, a ja nie wiedziałam w sumie co mam zrobić. Jeśli to prawda to znaczy, że jest jakaś moc potężniejsza od żywiołów.


Obserwatorzy