niedziela, 9 sierpnia 2015

~30~ "Kartka z pamiętnika Dafne"

30 września 1975 r.

Prawie każdy super bohater w swojej historii miał chwilę załamania, zboczenia z dobrej drogi i poznania od podszewki świat pełen niedorzeczności, skrajności i morza agresji. Możecie wierzyć lub nie, ale ja byłam jednym z przypadków, które lubiły poczuć wszystko na własnej skórze. Nikomu nie mogłam powierzyć swojemu losu na tyle aby mógł powiedzieć co jest dla mnie dobre, a co nie? Lubiłam smakować wszystko sama, byłam pierniczoną naiwną indywidualistką, która uważała, że pozjadała wszystkie rozumy. Jednak w rzeczywistości tak nie było. Wszystko okazało się odwrotnie niż przypuszczałam. Nauczyłam się wtedy więcej niż kiedykolwiek, jednak żałuję, bo wtedy moja egzystencja nie była godna poszanowania stałam się ścierwem.

Wszystko zaczęło się pewnego południa kiedy ja zwykle uciekłam przed tym całym zgiełkiem do lasu. Miałam dość przygotowań do ceremonii ślubnej jakiejś pary, która nic da mnie nie znaczyła. Znałam tylko ich imiona, niespecjalnie nawet przywiązałam uwagę do tego jak wyglądali. Byli dla mnie kolejnymi ludźmi, którzy pojawili się w moim życiu i nie mieli dla mnie najmniejszego znaczenia.

Jednak wróćmy do tematu. Starałam się niewidocznie wymknąć z dom, chociaż wiedziałam, że to jest praktycznie niemożliwe. Tym razem byłam pewna, że też mi się nie udało. Kiedy za mną usłyszałam szelest stało się jasne, że Maurycy jak zwykle nie spuszczał mnie z oczu. Jakby się bał, że ucieknę, zniknę, ktoś mnie zamorduje. Przecież nic takiego w gruncie rzeczy raczej by się nie stało. Takiej zrzędy to nawet w piekle by nie chcieli. Jednak tym razem było inaczej. Przygotowana na objęcie mnie od tyłu, na które spokojnie czekałam. Niestety tak się nie stało, powoli odwróciłam się i zobaczyłam... Thomasa. Zamarłam. Nie byłam na to kompletnie przygotowana. Chociaż wielokrotnie układałam plan działania na wypadek spotkania z nim, teraz stał on się niejasny i kompletnie bezsensu. Miałam ochotę oczywiście mu dokopać, ale nie było stać mnie na nic lepszego po za patrzeniem się w jego nieziemskie oczy, które wypowiadały bardzo ważne słowa "Kocham cię, wybacz mi". Ukazały błaganie, a ja nie wiedziałam kompletnie co zrobić, jak się zachować. Zaczęło się jak poprzednio od rozmowy i wiedziałam, że już byłam na przegranej pozycji, ale jakoś nie miało to dla mnie znaczenia. Stare uczucie zapłonęło na nowo i no cóż, wybaczyłam mu. Na jakiś czas zboczyłam z dobrej drogi i dołączyłam do Łowców. Gdzie przystąpiłam do ich szkolenia, które było bardzo wymagające. Wszystko tam załatwiało się siłą. Na początku kiedy nie byłam dobrze wyszkolona nie umiałam się postawić. Robili ze mną co chcieli. Kazali mi sprzątać, co nie należało do moich obowiązków... Co gorsza faceci używali mnie do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych, a Thomas ani razu się za mną nie wstawił. Tylko patrzył na moje poczynania z pożałowaniem. Wiedziałam, jednak że pewnego dnia to ja będę alfą.

     

 Dafne               

Obserwatorzy